Czyby przyszedl czas na nastepna notke??

Nie ma to jak usiasc sobie przed monitorem popijajac pysznego Lecha...mlask...Lech...w środku dnia...w domu...przy starych...no niezle niezle, cos chyba zaczyna mi sie powodzic...no moze poza szkoła, ale to jest do naprawienia. O sylwestrze nie bede pisac, bo niby po co...bylo-minelo i juz nie wroci ale niemniej jednak brechtownie bylo :))) [w tym miejscu szczególne dziexy dla Gosiaka i Elis]. Cholera bede musiala zrobic plakat do walonego samorzadu... nie chce mi sie :/, a jeszcze na dodatek ten cholerny kot paletajacy sie mieszkaniu obral sobie wlasnie mnie za swojego ulubionego mieszkanca domu i lazi za mna krok w krok nie dajac mi ani chwili spokoju...nawet do kibla chce za mna lizc....wredne zwierze. Atmosfera w domu robi sie juz nieco upierdliwa...Starsza ostatnio znerwicowana chodzi, ojciec odstawia jakies cyrki jezu niech mnie ktos zabierze do siebie :) otwarcie przyjmuje propozycje :D