Komentarze: 3
"Dla nich ryby skrzelami pracują w szafliku
Mając na ustach cisze i krwawiące rany
Dla nich kuchnia rozbrzmiewa od wrzasku i krzyku
Gardzieli podzrynanych i szyj ukręcanych
Oni to piją grozę z krwią zabitej kaczki
I waża głowy dzieci-zadziwionych cieląt
Wyprówając wnętrzności krzycząc:"flaczki flaczki!"
Jedzą je w niedziele z rodzina się dzieląc
Lubią wody na smaku bezbronnych piszczeli
Wszechzwierzęce girlandy cynicznej kiełbasy
Krwawe raki z piekielnej wyjęte kąpieli
Baraniego ciała brązowe atłasy
Rozsmarowują trupy na niewinnym chlebie
Obwąchują zająca czy aby dość skruszał
Z martwym ozorem w zębach czują się jak w niebie
I do cudzego mózgusmieje im sie dusza
Pożerają dymiące jak nowe cmentarze
Te stroskane przystawki, te wrzące potrawy
Karki im nabrzmiewają, obwisają twarze
Na których śmieszek niemy zawita trupawy
Po pieknookiej sarnie nie noszą żałoby
Ale żrą ją na stypie co dzień pogrzebu radcy
I zezują miłosnie do gęsiej wątroby
Bujni brzuchem jedynie, a łysiną gładcy
A twardzi tylko sercem i w całej stolicy
Ale mlaskaniem smętni biesiadnicy"
(nie wiem kto to napisał ale wiersz wymiata!)